sobota, 7 lutego 2015

Sposoby na wstawanie rano razem z budzikiem.

    Na pewno każdy z Was ma problem wyrwać się z objęć Morfeusza, bo ciepło, bo się nie chce a natrętny budzik dzwoni jak szalony. Eh... na pewno każdy to zna, kto musi wstać rano do pracy czy szkoły.


   Wieczorem mówimy sobie rano muszę wstać o 6, bo muszę umyć włosy, przygotować notatki, umalować się albo wyprasować bluzkę, ale dramat zaczyna się rano jak mamy do pracy czy szkoły na 8 a wstaniemy później niż to założone dnia wcześniejszego. Wtedy wszystko robimy w biegu i zdarza się nam założyć bluzkę na lewą stronę, nie dosuszyć włosów, niedokładnie umalować oko, albo nie dopić kawy czy nie dojeść śniadania.
Znam ten ból, miałam z tym problem do czasu dopóki nie opanowałam swojego patentu na wstawanie rano bez zbędnego gadania, zasypiania czy stękania.

   Otóż zawsze wieczorem, myślałam o tym o której rano muszę wstać u mnie to 6:50 - 7:05 w zależności o dnia i wieczornej pracy. 
Wyobrażałam sobie zegar i wskazówki, oczy skierowane były na 7:00, ciężko było mi się przestawić, bo do tej pory wstawałam 7:45 - 7:50 i zdarzyłam szybko wszystko zrobić, a że do pracy mam 3 minuty to w sumie nie musiała bym się spieszyć, ale czasem człowiek z rana chce zajrzeć np. na bloga albo Facebooka - a tak w 10 minut się nie da. Patent który sobie wymyśliłam sprawdził się tylko jednego dnia, każdy kolejny dzień powtórka z rozrywki. Nawet budzik nie był w stanie mnie zerwać o 7:00, mimo alarmu inteligentnego, trzech drzemek - NIC!

   Pomyślałam, że muszę coś zmienić, ponieważ wstając tak późno chodzę jak nieprzytomna, zmęczona i bez życia.
Wymyśliłam sobie kolejny sposób, ustawienie melodii która pobudzi mnie rano do tego żebym wstała, była to wrzaskliwa Mała Mi z "Muminków", śmiech dziecka, pianie koguta, miauczenie kota - NIC!

   Kiedy już myślałam, że wszelkie sposoby mnie zawiodły, przyszło mi na myśl jedno - Ala wyłącz WiFi - nikt wtedy nie będzie pisał o 23:00 czy 24:00 i nie będzie Cię budził. Zrobiłam, ale nic nie pomogło. Nadal wstawałam za dziesięć ósma i byłam jak trup !

   Aż w końcu pomyślałam, że jak zasypiam i patrze na podświetlony ekran telefonu, a budzik pokazuje mi, że do dzwonienia pozostało 5 godzin i 36 minut, to mnie szlak trafiał - aby tyle ? przecież już z godzinę "gniję" w łóżku ! a to zaledwie 10 minut.

   No nie powiedziałam, telefon nie będzie mi dyktował co i jak, położyłam go zdecydowanie dalej niż przy głowie albo pod poduszką. Znalazł swoje miejsce na stoliku razem z maszyną do szycia, igłami, szablonami i pisakami. 

    Pierwszego dnia obudził mnie dźwięk głosu skrzeczącej Małej Mi, stopniowo każdego dnia zmieniałam dzwonek, aż został w końcu jakiś systemowy dźwięk Samsunga. Dzięki temu, że telefon leży na stoliku, muszę wstać by go wyłączyć, no a jak już wstanę to po co mam się znowu kłaść, na początku miałam udziwnienie, a bo jeszcze 5 - 10 minut. Teraz bez problemu wstaję, wyłączam i idę zrobić sobie kawę.

Robię lekki makijaż, układam włosy i mam czas na wszystko!

Morfeusz musi być naprawdę zasmucony tym faktem, że ma jedną ofiarę mniej w swoim królestwie, no ale cóż trzeba pracować. Ktoś musi by ktoś mógł posiedzieć.

Zauważyłam, że kiedy pracuję mam za co żyć, ale nie mam kiedy, a jak masz kiedy żyć to nie masz za co. 

LIFE IS BRUTAL !!!

Ot takie moje przemyślenia. Tymczasem film dobiega końca a ja idę spać. 





Do następnego posta, jest Was coraz więcej co mnie bardzo cieszy, dzięki Wam chce się pisać! 



5 komentarzy:

  1. Najgorsze są poniedziałki, rano siadam na łóżku i w mam głowie jak zawsze te same myśl " Jak bardzo nie chce mi się dziś wstać, dlaczego tak ciemno ..i dlaczego znów poniedziałek" :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak poniedziałki najgorsze :) jednak podobno jak ma się dla kogo wstawać - to i poniedziałki się lubi :)

      Usuń
  2. cenna wskazówki, przydatny artykuł :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba i ja muszę wypróbować ;) Pozdrawiam . Marta Szumacher

    OdpowiedzUsuń